Dzień 11, Covidoki. Zapiski umiarkowanej optymistki (Kreską i Słowem)

Jeszcze o słowiańskim Księżycu
Ciąg dalszy
Nów księżycowy uosabiała Chorsina, która nosiła także imiona: Księża, Krisna, Tchna, Pani Możności i Zdolności, Pani Wdzięku i Dźwięku. Była ona siostrą bliźniaczą i jednocześnie żoną Chorsińca. Oboje byli dziećmi Chorsa (przedstawianego mylnie jako bóstwo solarne) i Chorsawy. Nów czyli od nowa, oznacza zaczynanie od początku, istotę, zjawisko, pojęcie nowonarodzone.
Wierzono, że dziecko urodzone w czasie nowiu będzie szczęśliwe. Gospodarze starali się także podkładać kurom jaja do wysiedzenia właśnie w nowiu.
Natomiast choroby zamawiało się tylko w wietku, czyli w czasie wiotkiego, znikającego księżyca (współcześnie nazywanego ostatnią kwadrą). Tylko wtedy, wraz z ubywającym księżycem , choroba ustępowała.
 
Wyróżniamy cztery fazy Księżyca, w takiej kolejności: pierwsza kwadra, pełnia, ostatnia kwadra, nów. Słowianie nie wyodrębniali ostatniej kwadry, czyli wietkiego Księżyca, a jednak miał on imię. Był to Chorsiniec – nazywany także Ksiniec-Ksiemyż, Wychorsł, Pan Zmiany, Władca Natchnienia i Snu, Pan Marzenia, Władca Obrazu, Panem Zmiany (przypływu i odpływu). Chorsiniec zsyła na ludzi olśnienia i natchnienia, ale także ślepotę, zaćmę i smutek. Daje sen i marzenia, ale czasami odbiera wolną wolę.
 
Chorsiniec razem z Sowim tworzy odrażające Przekosty (Bezkostny) czyli
Strzygi, Strzygonie i Strzyże. Były to istoty ze skóry, ale bez kości, które swoim jadem rozpuszczały ofiary po to, by je pożreć. Przewodziły im Strzygi Wieszczy, Bezkostin, Kościej i Węsad. Ludzie mogli się bronić przed nimi cebulą, czosnkiem oraz kolczastymi roślinami: tarniną, ostami, głogiem, różą.
Pochodzenie i charakter Chorosińca doskonale oddają jego imiona, które staną się jasne, kiedy zapoznamy się z historią tego bóstwa.
Chorsiniec-Ksiemżyc często żeglował w swojej srebrnej łodzi niedaleko Słonecznego Zamyku. Pewnego razu „łódź kołysząc się na niebieskich wełnach” (jak pisze C. Białczyński) przybiła do zamku. Tutaj mieszkali Perunic i Bożyc ze swoimi żonami, odpowiednio: Zorzą i Watrą.
 
Zorza (Jutryboga-Jutra, Utria-Witra, Wzorza-Żarzyca, Pani Brzasku, Pani Zmierzchu i Świtu, Władczyni Widności w koronie z błękitnych róż) została porwana z Ziemi do Nieba przez Perunica, któremu pomagał Bożyc – brat porwanej. Obie boginie zostały uwięzione w zamku. Zorza z domu rodzinnego zdążyła wziąć tylko trzy róże, które Perunic połamał, a Bożyc jeszcze je podeptał zamiast pomóc siostrze. Od tego czasu złamana róża, a także każdy kwiat stała się symbolem zdrady dla ludzi.
 
Chorosiniec dobijając do Słonecznego Zamyku usłyszał rzewny śpiew i zaciekawiony zajrzał do komnaty dworskiej przez zakratowane okno. Ujrzał tam piękną Zorzę zalaną łzami i zakochał się w niej bez pamięci od pierwszego wejrzenia. Odtąd odwiedzał ją często podczas nieobecności męża. Nie wiadomo jak długo gładził ciało kochanki swoim blaskiem i wysłuchiwał jej narzekań na okropne życie z niekochanym mężem. Wiadomo, że w końcu Zorza namówiła Chorosińca, aby pomógł w ucieczce jej i Watrze, córce Swaroga.
Następnej nocy oblubieniec w towarzystwie Srebrza (wierzchowca, syna Źrzeba-Makosza), uzbrojony w młot podarowany mu przez ojca Watry rozkuł kraty słonecznego zamyku i uwolnił boginie. Przepłynęli razem Złotą Rzekę i boginie dosiadłszy Srebrza uciekały przez Gwiezdną-Kwietną Rzekę i dalej.
Ciąg dalszy nastąpi… jutro

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *