Majstersztyki – czyli limeryki o fachowcach
Pewna pani umówiła się z majstrem
Że jej zalepi dziurę klajstrem
Majster dobrze się sprawił
Panią zadowoloną zostawił
Lecz dziura została (sic!) A co z klajstrem?
Specjalistą był nie lada
Fachman że mucha nie siada
Aż przyszedł pewnego rana
Zamiast do pani – do pana
Biedak rynku wcześniej nie zbadał
Fachowo wiercił wszystkie dziury
Naprawiał wszystko jak mało który
Można by rzec: spec
Dużo zarabiał lecz
Dzisiaj zabrakło mu koniunktury
Laskometryki – czyli limeryki o paniach w różnym wieku
Pewna pani swoje zmysłowe żądze
Zaspokajała za duże pieniądze
Gdy mąż się dowiedział
Już pieniędzy nie dał
W sklepie zostały flakony pachnące
Ognistą głowę – nie z koloru
Lecz temperamentu i wigoru
Miała pewna panna
Przekwitła jak dziewanna
W rękach panów bez honoru
Panienka była boska wdechowa
Niech się każda miss-ka schowa
Kupowali jej panowie samochody
jako hołd dla jej urody
Teraz została jej rura – nie ta wydechowa
Często mawiał pewien dentysta:
Jama gębowa powinna być czysta!
Szlifował więc cudze zęby
Dopóki mu z własnej gęby
Wiek wymiótł je wszystkie do czysta
Pan K z miasta Pi… uwielbiał blondynki
Te które robią słodkie oczka i minki
A najbardziej – jak się zwierzył –
Ich złote runo mu leży
Lecz dzisiaj blondynki mają czarne pierzynki